Po raz pierwszy w
naszej parafii było świecenie pokarmów na Wielkanoc w jezyku angielskim. Miało
ono miejsce w Wielka Sobote o godzinie 16:00. Zdaje sie jednak, ze niektórym
rodakom bardzo to nie przypadło do gustu. Efekt: cierpkie spojrzenia pod
adresem piszacego te słowa i zupełnie szczere pytanie: Dlaczego świecenie
pokarmów po angielsku?
Odpowiedź: Dlatego,
ze trafiaja sie osoby przychodzace na świecenie, które nie rozumieja polskiego.
Poza tym warto pamietać, ze Kościół nie jest polski (ani nawet angielski), ale
rzymsko-katolicki, a katolicki znaczy: uniwersalny, otwarty na wszystkich. Świecenie
pokarmów jest pieknym zwyczajem, ale dlaczego mamy go zamykać tylko dla siebie,
tj. Polaków? Czy nie stać nas na podzielenie sie nim z innymi? Ciekawe, ze
najwiecej obiekcji miały osoby najmniej zwiazane z zyciem naszej parafii. Tym,
którzy uczeszczaja regularnie na msze niedzielna do naszego kościoła raczej to
nie przeszkadzało. Byli informowani, ze popołudniowe świecenie bedzie po
angielsku.
Piszacy te słowa
przygotował cztery koszyczki: jeden dla siebie i swych bliskich, drugi
ofiarował znajomej parafiance rodem z Irlandii, trzeci ofiarował starszemu
małzeństwu z Indii a czwartym podzielił sie z młoda rodzina z dziećmi
rodem z Pakistanu. Czy to zły pomysł? Czy wpadł nań ktoś inny, kto przyniósł
koszyczek ze świeconka?
Gwoli sprawiedliwości
musze zaznaczyć, ze świecenie pokarmów w jezyku polskim w naszym kościele miało
miejsce równiez, o godzinie 11:00. Pewnego dnia, w tej parafii nie bedzie
ksiedza posługujacego sie jezykiem polskim. Mam nadzieje, ze nikt nie bedzie
sie krzywił, gdy pokarmy mu poświeci ksiadz rodem z Indii...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz