czwartek, 29 września 2011

Poles stopped going to the church

„Polacy przestali chodzić do kościoła“ – właśnie takie sformułowanie usłyszałem niedawno z ust angielskiego ksiedza na pewnym spotkaniu duszpasterskim. I musze sie z nim zgodzić, choć z drugiej strony uwazam, ze kazde uogólnienie jest krzywdzace. Niemniej jednak, moje trzyletnie obserwacje do takiego stwierdzenia mnie skłaniaja. Kazdego dnia, kiedy wyjde na ulice Leyton słysze jezyk polski. Nie oznacza to jednak, ze osoby nim akurat posługujace sie, spotkałem kiedykolwiek w kościele. Na ogół przeciwnie.
Spotkałem za to w kościele w Leyton całkiem sporo rodaków, którzy postanowili ochrzcić swoje dziecko. Niestety, niemało z nich zyje w zwiazkach niesakramentalnych, choć nie istnieja miedzy nimi jakiekolwiek przeszkody, by zawarli ślub kościelny. Wisienka na torcie jest fakt, ze wielu nie zdaje sobie sprawy, iz zyjac w zwiazku niesakramentalnym nie moze przystepować do komunii, poniewaz zyja w grzechu. Po chrzcie zasadniczo ślad w kościele po nich ginie.
W przeciagu ostatnich paru lat mogłem tez zaobserwować, ze cześć dzieci z polskich rodzin przystepowała w naszej parafii do I komunii św. W ciagu roku przygotwowujacego ich do tego sakramentu uczeszczały regularmnie na niedzielna msze św. w towarzystwie rodziców. Po komunii jednak wiekszość z nich (i dzieci, i rodziców) z kościoła znikneła.
Czasami spaceruje z rózańcem w reku po naszej dzielnicy i przechodze przez pobliski cmentarz anglikański. I od pewnego czasu robie tam za woluntariusza...zbierajacego puszki po polskim piwie. Przyznam szczerze, ze spijanie piwa na cmentarzu i zaśmiecanie go to dość oryginalny sposób czci dla zmarłych i myśle, ze bardzo daleki od tego, czego uczy nas wiara. Ale czegóz oczekiwać od tych, którzy sie od niej „wyzwolili“!
Niektórzy uwazaja, ze gdyby w Leyton była msza po polsku, wielu Polaków by przyszło. Pewnie tak, ale to nie jest chyba remedium. Bo kwestia nie jest jezyk polski, ale wiara. A właściwie jej brak lub powierzchowność. Dość osobliwa sytuacja zaistniała na Wielkanoc 2010. Na Wielka Sobote przy okazji świecenia pokarmów pewne małzeństwo otrzymało kartke z modlitwa wiernych z prośba o przeczytanie nastepnego dnia, która wzieli a nastepnego dnia, tj. w Niedziele Wielkanocna ... nie przyszli na msze.
Niektórzy moga powiedzieć, ze dałem upust typowo polskiej skłonności do narzekania. Nie. Moim celem było opisanie sytuacji, która widziałem własnymi oczyma. Daleki jestem od oceny, bo pewnie jest wiecej aspektów tej rzeczywistości. Pewnym jest jednak, ze ta rzeczywistość jest wielkim wyzwaniem. Podobnie jak odpowiedź na pytanie o wiare, kryjaca sie za stwierdzeniem: „Poles stopped going to the church“.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz